Translate

sobota, 19 października 2013

Vacansoleil - 5 słonecznych lat w kolarskim peletonie.

Być może dla niektórych rozpad World Tourowej holenderskiej ekipy Vacansoleil-DCM nie będzie czymś bolesnym, czymś co będą rozpamiętywać tak jak w przypadku Euskaltel Euskadi notabene kolejnej kolarskiej ekipy która przestaje funkcjonować po tym sezonie, do tego grona moglibyśmy jeszcze ich parę dorzucić. Mimo to sądzę że te pięć lat w kolarstwie tej ekipy jest warte przypomnienia gdyż w dość krótkim czasie udało im się wspiąć na kolarski Olimp.

Vacansoleil jest właściwie następcą kontynentalnej ekipy P3 Transfer-Batavus i początkowo zespół składał się głównie z byłych kolarzy i pracowników ekipy Cycle Collstrop którzy przyszli razem ze swoim menadżerem. Nazwa obowiązuje od 2008 roku. 
Pierwsze etapowe zwycięstwo ekipa odniosła na wyścigu Étoile de Bessège, dostała też zaproszenia na wyścigi World Tourowe. 

Sezon dla tej drużyny był bardzo udany, pierwsze znaczące zwycięstwo było to zwycięstwo Boruta Bozicia na etapie Tour de Pologne w Warszawie .

Jednak to nie koniec sukcesów Boruta Bozicia, w tym sezonie wygrał jeszcze 2 etapy Tour of Belgium, etap na Tour de Limousin oraz był trzeci w znanym klasyku Paris-Tour. Jednak jego największe etapowe zwycięstwo w dotychczasowej karierze odniósł w Grand Tourze - Vuelta a Espana. 

Kolejny sezon, a mianowicie 2010 jeszcze lepszy dla ekipy. Brak zwycięstw w wyścigach World Tour sprawił że ekipa skupiła się na wyścigach Europe Tour i z jakim skutkiem. Masa wygranych etapów i wyścigach. Ja wspomnę tylko o dwóch najcenniejszych według mnie.
Pierwsze to zwycięstwo Wouter'a Mol'a na silnie obsadzonym Tour of Qatar.

Drugie to zwycięstwo Bobbiego Traksela w niezywkle ciężkim klasyku Kuurne–Brussels–Kuurne.
Oczywiście pominąłem tu wiele ciekawych miejsc i wyników ekipy. To wszystko przyczyniło się że Vacansoleil-DCM od sezony 2011 zaczęło startować z licencją World Tour.
Ekipa nadal wygrywała wyścigi z kalendarza Continental Tour m.in Romain Feillu wygrał trzy etapy na Tour Méditerranéen. Ten sam kolarz wygrał też etap na Tour de Suisse. 

Jednak odkryciem sezonu był Thomas De Gendt. Wygrany etap z ucieczki Paris-Nice i górski etap Tour de Suisse. Napawały go optymizmem przed Tour de France. Jednak miał pecha i złamał obojczyk. Mimo to należą my się brawa za ukończenie tego wyścigu.

Pomimo tych i wielu innych sukcesów z roku 2011 kibicom kolarskim zapadnie w pamięć zapewne jeden moment. Walczący o koszulkę lidera klasyfikacja górskiej Johny Hoogerland, wpada w druty kolczaste po tym jak jeden z wozów stacji telewizyjnej wjeżdża w innego kolarza a ten sprawia że Hoogerland ląduje  na poboczu splątany drutami kolczastymi i naznaczony licznymi i piekielnie bolącymi ranami.

Widok jego ran był straszny więc go nie pokaże, pokaże tylko jak wyglądał chwilę po wypadku.

Mimo tego Johny Hoogerland się nie poddawał i jechał dalej i walczył na kolejnych etapach. Oczywiście nie krył łez gdyż zrobiono mu ogromną krzywdę i odebrano szansę skutecznej walki o koszulkę najlepszego górala Tour de France.

Aż nadszedł kolejny sezon 2012 ekipa zaczęła mocno, wygrywała wyścigi kontynentalne i ich etapy. Łupem ekipy Vacansoleil padły trzy etapy na wyścigu Paris-Nice. 
W tym sezonie przyszedł też największy sukces ekipy a mianowicie podium w Grand Tourze - Giro d'Italia. Okraszone akcją Thomas'a De Gendt'a w mroźnej scenerii na etapie z Caldes do Passo dello Stelvio, po drodze z Mortirolo. Był to najtrudniejszy i najbardziej górski etap tego Giro. Dzięki tej akcji i bardzo równej jeździe wskoczył na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej.

Ogromnym sukcesem tej ekipy było również zwycięstwo w klasyku Paris Tour włoskiego kolarza Marco Marcato. Niektórzy uważają ten wyścig za monument.

Aż w końcu nadszedł sezon 2013, ten pechowy, kończyła się umowa sponsorska z Vacansoleil - firmą oferująca zakwaterowania w namiotach i parkingach. Menadżer szukał nowego sponsora. Ekipa wygrała etapy wyścigów kontynentalnych. Thomas De Gendt wygrał etap Volta a Catalunya. Niestety w wyścigach najwyższej rangi ekipie nie szło. Kolarze coraz częściej dostawali szanse jazdy na własne konto gdyż przyszłość zespołu była niepewna. W lipcu okazało się że ekipa przestanie istnieć i kolarze mogli szukać sobie nowych zespołów.
Godnym uwagi osiągnięciem w tym sezonie jest wygranie po raz 4 z rzędu przez Bjorn'a Leukemans'a wyścigu Druivenkoers Overijse.
Trzeba przypomnieć też o roli Polaków w zespole Vacansoleil. W latach 2009-2011 jeździł tam Michał Gołaś. Po za przyzwoitymi wynikami na etapach różnych wyścigach zajął on 4 miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu Tour de Wallonie. W roku 2012 w ekipie jeździło dwóch Polaków - Jacek Morajko i Tomasz Marczyński. Dla pierwszego był to rok całkowicie nieudany. Jednak dla drugiego był to sezon życia. Zajął on 8 miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu Tour of Beijing oraz był 13 w Vuelta a Espana. Zaproponowano mu kontrakt na sezon 2013 lecz kontuzje uczyniły go kompletnie nieudanym.
Tak przedstawiają się najważniejsze wyniki tej ekipy na przestrzeni tych pięciu lat. Szkoda że to już ostatni sezon, szkoda że drużyna żegna się tak słabym sezonem z kolarskim peletonem. Można powiedzieć że to była niezwykle krótka i ciekawa przygoda. Zapamiętam ten zespół głównie z waleczności i próbowania odjazdu i ewentualnego zwycięstwa na każdym etapie. Te cechy sprawiają że kolarstwo jest tak pięknym i romantycznym sportem. Mam nadzieję że zapamiętamy Vacansoleil i ktoś szybko wypełni po nich lukę w peletonie.

#5yearsVCD

środa, 16 października 2013

Jak to wszystko się zaczęło...

Witam.
Ostatnio wpadłem na pomysł aby podzielić się z moimi opiniami odczuciami na temat kolarstwa i nie tylko.
Nazywam się Tomasz mam 16 lat, interesuje się sportem głównie kolarstwem i piłką nożną.
Zamierzam głównie pisać o kolarstwie.
Od małego byłem fanem sportu, siatkówki, futbolu, hokeja. Nie odpuszczałem żadnej transmisji. Zawsze oglądałem też nasz najlepszy narodowy najlepszy wyścig kolarski, Tour de Pologne. Nie byłem jeszcze wtedy takim kibicem. Mimo to podobała mi się walka polskim kolarzy o wygranie tego wyścigu, Sylwestra Szmyda u Marka Rutkiewicz. Pamiętam też szarże Daniela Martina i Jensa Voigta którymi niezwykle emocjonowali się komentatorzy. Ja przyjmowałem to na spokojnie.
Aż 12 lipca w wakacje 2011 zachorowałem. Byłem przykuty do łóżka. Nie mogłem nić robić. Mogłem tylko oglądać telewizję. Oglądałem sport i przez przypadek trafiłem na transmisję Tour de France. To był etap z Cagnaux do Luz Ardiden. Wygrał go Samuel Sanchez a Thomas Voeckler przejął koszulkę lidera.

Nie rozumiałem wtedy jeszcze za bardzo na czym polega kolarstwo. Wiem że niezwykle podobała mi się walka kolarzy z samych sobą, Te zagrywki taktyczne. Postanowiłem że obejrzę parę następnych etapów.
Komentatorzy mówili że Voeckler nie dowiezie "Malliot Jaune" do Paryża ponieważ słabo jeździ po górach. Nie znałem się na kolarstwie więc swoich sądów nie wydawałem. Chodziło mi po głowie jedno nazwisko Schleck, Schleck, Schleck. Tylko który bo jest ich dwóch.. Franck i Andy.

Kolejne etapy mijały. Faworyci odpuszczali ucieczki a Voeckler utrzymywał koszulkę lidera. Komentatorzy byli lekko skonsternowani.-"A może mu się uda dojechać w żółtej koszulce do Paryża?"

Aż przyszedł 18 etap. Niesamowity 60 kilometrowy rajd Andy'ego Schleck'a z metą na Col du Galibier. Zrobił na mnie wrażenie. Schleck wygrał etap i miał dwie minuty przewagi nad swoim bratem w generalce.

Na etapie z metą w Gap Cadel Evans urwał Schleck'owi trochę czasu. Jednak do 20 etapu - czasówki przystępował z przewagą 53 sekund. Kibicowałem braciom lecz niestety słabo jeżdżą na czas i musieli uznać wyższość ponad 30 letniego Australijczyka. Na mecie w Paryżu zapłakany przyjmował koszulkę. Ten obrazek zapadnie na zawsze w mojej pamięci. Od tego Tour de France zacząłem mocno kibicować Australijczykowi.

I to był mój pierwszy w miarę świadomy wyścig kolarski. Tak pokochałem ten sport. Od tego momentu zacząłem śledzić coraz więcej transmisji i interesować się kolarstwem. To się pogłębiało i pogłębia się dalej. Co ciekawe wyparło piłkę nożną i sprawiło że w moim życiu stała się sportem numer dwa. Czy żałuje tego? Oczywiście że nie. Kolarstwo pozwoliło mi odkryć nowe horyzonty i właściwie poznać siebie.
Tu jeszcze generalna klasyfikacja z Tour de France 2011:

AUS  1  EVANS, Cadel (BMC RACING)                                                         86h 12' 22"
LUX  2  SCHLECK, Andy (LEOPARD-TREK)                                                + 01' 34"
LUX  3  SCHLECK, Frank (LEOPARD-TREK)                                               + 02' 30"
FRA  4  VOECKLER, Thomas (EUROPCAR)                                                  + 03' 20"
ESP   5  CONTADOR VELASCO, Alberto (SAXO BANK SUNGARD)         + 03' 57"
ESP   6  SANCHEZ GONZALEZ, Samuel (EUSKALTEL-EUSKADI)             + 04' 55"
ITA    7  CUNEGO, Damiano (LAMPRE - ISD)                                                 + 06' 05"
ITA    8  BASSO, Ivan (LIQUIGAS-CANNONDALE)                                      + 07' 23"
USA   9  DANIELSON, Thomas (GARMIN-CERVELO)                                 + 08' 15"
FRA  10 PERAUD, Jean-Christophe (AG2R LA MONDIALE)                        + 10' 11"

Zachęcam was do śledzenia mojego bloga, uprawiania i śledzenia kolarstwa. Jeśli będę miał motywację może niebawem napiszę. Oceniajcie i mówcie co się wam nie podoba. :) Trzymajcie się :)